M. Iskierko: praca w Milo dla firmy z Doliny Krzemowej, to prestiż

Kacper-Gazda.jpg

Kacper

Founder/CEO

Wstęp

Michał Iskierko, to człowiek wielu talentów triathlonista, perkusista, stolarz-amator, ale przede wszystkim nasz Senior Software Developer. Jednocześnie jest osobą, która najdłużej pracuje w Milo. Michał, w rozmowie z Kacprem opowiedział m.in. o swoich początkach w firmie. - W 2012 roku projekt elektronicznego menu, to było wypłynięcie na szerokie wody. Praca zdalna z ludźmi ze Stanów Zjednoczonych, a więc w grę wchodziło także przesunięcie czasowe - wspomina.

W artykule przeczytasz:

Kacper Gazda: Pierwsze pytanie, trochę zaskakujące - od ilu lat pracujesz w Milo?

Michał Iskierko: Zacząłem w 2011 roku, czyli 9 wychodzi lat.

W jaki sposób znalazłeś pracę w Milo?

- Jak wiesz, znaliśmy się wcześniej i współpracowaliśmy razem w Lublinie. Potem rozjechaliśmy się, najpierw ja wyjechałem do Warszawy, później Ty. Pewnego dnia zadzwoniłeś do mnie, ponieważ rozkręcałeś swoją firmę, i zdecydowałem się podjąć współpracę.

Nie żałujesz?

- No, jak widać, nie!

Od jakiego stanowiska zaczynałeś?

- Szczerze mówiąc, nie pamiętam. Może to był programista?

Ale to był jakiś junior, mid?

- Wydaje mi się, że nie było wtedy stanowisk.

wywiad-Michal-Iskierko.jpg

Tak, wtedy cieszyłem się, że nie tylko ja tutaj pracuję.

- Wydaje mi się, że to był Qt developer. Potem był Software developer, a następnie Senior Software Developer.

Pierwszy projekt, który zrealizowałeś dla Milo?

- Był to projekt elektronicznego menu dla jednej z firm ze Stanów Zjednoczonych. Był to nasz pierwszy projekt, przy którym wspólnie współpracowaliśmy.

To było takie zderzenie z pracą zdalną, prawda?

- Tak, to było wypłynięcie na szerokie wody - praca zdalna, czyli zupełnie inny system, jaki znałem do tej pory. Nie znałem ludzi, z którymi pracowałem, byli oczywiście ze Stanów Zjednoczonych, a więc w grę wchodziło także przesunięcie czasowe.

9 godzin, to była chyba Kalifornia.

- Także sporym wyzwaniem była komunikacja.

Ja do tej pory pamiętam kilka rzeczy. Ta firma już zmieniła nazwę i nie będę im robił reklamy, ale próbowali swego rodzaju bullingu, a'la Dolina Krzemowa. Coś na zasadzie: musicie być na spotkaniach, których nie organizowali o godzinie 16 swojego czasu, a o 8, tak by udowodnić nam, firmie zagranicznej, że nie poradzimy sobie z tematem. Zdarzało się, że podczas meetingów o 4 nad ranem powtarzałem im, że nieważne jest, kto uczestniczy w spotkaniach, a to, co dostarczamy.

- Zgadza się, mimo wszystko praca dla firmy z Doliny Krzemowej, to swego rodzaju prestiż.

To prawda, tak to brzmi i w zasadzie od tego się zaczęło.

Michal-Iskierko.jpg

Gdyby nie IT, to co?

- Zawsze chciałem być stolarzem i robić meble, ale jednak poszedłem w stronę programowania.

Starasz się robić meble do swojego mieszkania?

- Nie, ale lubię dłubać w drewnie, bo to zawsze mnie pasjonowało.

Najzabawniejsza historia z koncertu?

- Gdy grałem na perkusji nad Zalewem Zemborzyckim w Lublinie, to nagle zaczęła mnie atakować jakaś ogromna, zmutowana pszczoła. Musiałem przerwać grę i ją zlikwidować, ale chłopaki z zespołu cały czas grali, a ja po chwili z powrotem do nich dołączyłem.

Nie było problemów z dołączeniem?

- Nie, rock'n'roll, to prosta muzyka.

A czy ciągle grasz?

- Nie, niestety już nie. Nie mam czasu i sprzętu, a perkusja, to bardzo wymagający instrument. Poza tym w mieszkaniu nie da się za bardzo.

Dzieci, rodzina?

- Ja do tego tak nie podchodzę.

Michal-Iskierko-triathlon.jpg

Czyli na razie odstawiłeś muzykę i poszedłeś w sport, w związku z którym mam kolejne pytanie. Pływanie, bieganie, czy rower, która z dyscyplin triathlonowych sprawia Ci największą trudność?

- Najtrudniejsza? Zdecydowanie pływanie. Jest bardzo techniczne, a technikę trzeba szlifować praktycznie przez całe życie, poprawiając ją, a także na dystansach dosłownie o sekundę. Jest to dla mnie najtrudniejsze, tym bardziej że nie miałem przeszłości pływackiej. Jeżeli ktoś w czasach dzieciństwa pływał, to dla niego jest to o wiele łatwiejsze.

Czy triathlon nie jest zbyt wycieńczającym sportem?

- Wydaje mi się, że na pewnym etapie, prawie zawodowym, sport może być trochę szkodliwy. Z kolei na poziomie amatorskim ten wysiłek jest akceptowalny. Jeżeli zawodnik jest dobrze prowadzony, to z korzyścią dla jego zdrowia fizycznego i psychicznego.

Gdyby Twój przeciwnik w zawodach zemdlał tuż przed metą, to pobiegłbyś dalej, czy mu pomógł? I mam przygotowane dla Ciebie wideo.

- Wydaje mi się, że jest to naturalny, ludzki odruch, żeby pomóc komuś na trasie, ale nie widuję zbyt często takich przypadków. Czasami ktoś wywróci się na rowerze, ale wstaje o własnych siłach i jedzie dalej.

Czy grałeś kiedyś w StarCrafta, jeśli tak, to z kim rozsądnym.

- Pierwszy raz w StarCrafta grałem z Kacprem Gazdą.

A czy pamiętasz, że zamiast pracować, to graliśmy w StarCrafta?

- Yyy, nie? Graliśmy po pracy!

I przypadkowo graliśmy z właścicielem tej firmy, w której pracowaliśmy w ramach godzin pracy i zawsze to było "free for all", a w zasadzie wszyscy byli "free for one". Najpierw tłukliśmy prezesa, a później przychodził zdenerwowany i mówił, że gramy jeszcze raz.

- Tak było!

Z czym kojarzy Ci się "cedula"?

- To był pierwszy projekt komercyjny, nad którym wspólnie współpracowaliśmy. W naszej pierwszej pracy w małej lubelskiej firmie.

To było radio? Software do radia?

To było oprogramowanie do zarządzania ramówką Radia Lublin.

I to było jakieś 12-15 lat temu?

- Mogło tak być! 

Udostępnij w social mediach

Wybierz sposób realizacji i wspólnie zacznijmy realizować Twój projekt

Wycena projektu
Cofnij